środa, 20 marca 2013

Księga III - Rozdział Piąty


Rozdział piąty
Stefan nie wiedział już sam, kim jest. Kiedy stał się tak bezdusznym potworem? Gdzie podziewał się kochający, uroczy Stefan Salvatore, pijący zwierzęcą krew? Myślał, że panuje nad swoją ciemną stroną całkowicie, że da radę utrzymać się w ryzach, jednak coś w nim pękło. Jego słaby punktem był Damon, jego starszy brat.
Zawsze był zmuszany do życia w cieniu swojego starszego, mrocznego, przystojnego brata. Mimo, że wiedział, że to jego ojciec kocha bardziej, zawsze był zazdrosny o Damona. Pragnęła go każda kobieta. Musiał posiadać wszystkie na własność, jak swoje trofea na półkach. Zaczęło się od Katherine, a skończyło na Alice. Nie pozwoli na to nigdy więcej.
                Siedział sam w pokoju na poddaszu, wbijając paznokcie w swoją bladą twarz. Zaciskał mocno zęby, a pod powiekami raziły go gorące łzy. Nie miał już siły, na nic. Uniósł swoje oblicze, słysząc ciche stukanie gałęzi o parapet.
                Przekrzywił lekko głowę z zaciekawieniem i zbliżył się do okna, uchylając je. Zimne powietrze uderzyło w niego z niesamowitą siłą, a krople deszczu zrosiło twarz i włosy. Potrząsnął głową, by trochę się osuszyć i zmrużył oczy.
                -Witaj, Stefanie. –pośpiesznie się odwrócił słysząc śpiewny, ale męski głos za swoimi plecami. –Nie mieliśmy jeszcze okazji się spotkać, prawda? –uśmiechał się czarująco, a jego oczy błyskały wesołymi iskierkami. –Jestem Lucyfer, miło mi cię poznać. -wyszczerzył się nienaturalnie szeroko i potrząsnął swoimi skrzydłami, które opływały wodą. –Mam nadzieję, że będzie nam się zabawnie współpracowało.

                -Wielkie tsunami pochłonęło ponad połowę Japonii, ludzie lądują na ulicach, straty szacuje się na ponad…
-Wybuch wulkanu na Hawajach wywołał trzęsienie ziemi, gorąca lawa zalała wioski. Liczba ofiar się poszerza, obecnie jest to ponad…
                -Błagam, wyłącz ten telewizor! –wrzasnęła Mery przyciskając pięści do twarzy, a Damon wywrócił oczami i spełnił jej polecenie. –Nie mogę tego słuchać. –Damon chwycił jej dłonie i odsłonił twarz, gładząc je kciukiem. Dziewczyna uspokoiła oddech, a wampir tylko wpatrywał się w nią z nieodgadnionym spojrzeniem.
                -Powiedziałbym ci, że będzie dobrze, ale wątpię, że to się stanie. –usiadł na kanapie obok Mery, przygarniając ją do siebie. –Musimy jakoś to przetrwać, damy radę. Wierzysz w to?
                Chciał podnieść ją jakoś na duchu. Nie zamierzał też martwić jej swoim stanem. Nagły atak brata nie tyle go zaskoczył, jak i zasmucił, nie sądził, że zasługuje na śmierć aż do tej pory. Skoro prawie doszło do bratobójstwa, musiał być okropny i bardzo zawinić.
                Chciał się zmienić, żeby jego brat znowu go pokochał, żeby byli szczęśliwi jak w 1846. Da radę i mu się uda. Skoro świat się kończy, co go powstrzymuje?
                -Nie wierzę. –odpowiedziała zimno, a Damon pokiwał głową.
-Ja też nie. –odetchnął głęboko i oboje podskoczyli, słysząc mocne łupnięcie w drzwi, których zawiasy się zatrzęsły.

                -Oh, to było naprawdę –zastanowiła się chwile rudowłosa  -Mocne. –przejechała językiem po ustach. –Potrzebowałam jakiejś odskoczni. –przejechała po szczęce swojego kochanka.
-Do usług, kochanie. Zawsze i wszędzie. –uśmiechnął się szelmowsko.
                -Dziękuję, Matt. –pocałowała blondyna w szyję i naciągnęła na siebie prześcieradło. –Mam nadzieję, że to wkrótce powtórzymy. 

1 komentarz:

Elis pisze...

DSFGJHLKGRLIGRJAGLIJRASGLIFDSALJFLDJVLKAIURDFIOARSUFLKAESJLKDHVJDKSAHVAFHVLKDSAJFKEWAUFIOWUFLKADSJNVLKFSJNVLKFSCJHVLKJFSHKJFDLTEGLKRTL;TGK;LYKJ;YEKL;KJ;LYKLKBGTEIO85EUT8409RLKJFRKFRQIWOP43;LRWKEL;KRSGOKRSAGOPREUJGORPIUJTOI5E098T5WREPOG5;LK.